Pani Małgorzata robi wieńce dożynkowe i umie stworzyć ciekawy filmik promocyjny, organizuje imprezy w wiejskiej świetlicy i czyta Herberta, łączy tradycję i nowoczesność, a do tego potrafi poruszyć całą wieś do odważnych przedsięwzięć. O początkach działania lokalnego, roli lidera, zmianach w lokalnej społeczności z Małgorzatą Dąbrowską – liderką ze wsi Bończa w gminie Warka rozmawia koordynatorka Ośrodka Działaj Lokalnie Stowarzyszenia W.A.R.K.A. – Dorota Lenarczyk.
DL: Małgosiu, w ostatniej edycji Działaj Lokalnie realizowałaś projekt – „W Bończy świat się nie kończy”. Teraz wiemy, że właśnie zgłosiłaś się do programu Liderzy PAFW. Działaj Lokalnie i Liderzy PAFW łączy nie tylko to, że oba są programami Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Liderzy w Działaj Lokalnie są strategiczni – bo tak jak w przygotowanym przez Ciebie dla Stowarzyszenia W.A.R.K.A. spocie „musisz zadziałać aby coś się zadziało”. I chciałam zacząć od pytania: jak w ogóle doszło u Was do pomysłu na projekt „Działaj Lokalnie”?
MD: W naszej miejscowości, która, do największych, a nawet średnich nie należy, od dawna prowadziliśmy działalność integrującą społeczność. Organizowaliśmy zbiórki jabłek dla domu dziecka, przygotowywaliśmy kiermasze, wyplataliśmy wieńce dożynkowe. Muszę jednak przyznać, że w była to zabawa małej grupy osób. Ot, kilka dziewczyn w zbliżonym wieku, które potrafiły znaleźć wspólny język, spotykało się i wspólnie coś robiło, a reszta wsi nam się przyglądała. I choć to było życzliwe kibicowanie, to jednak ciągle tylko kibicowanie. Wszystkim realizowanym aktywnościom towarzyszyło jednak wrażenie tymczasowości, brakowało nam wspólnego miejsca, marzyliśmy o świetlicy , która dawała by możliwość zaproszenia do współpracy również seniorów i dzieci. Miałam świadomość tego, że stworzenie świetlicy, do której nikt nie będzie chciał przychodzić , mija się z celem. Postanowiłam wykorzystać realizację projektu do pobudzenia społeczności do działania. Chciałam by każdy czuł, że świetlica jest jego, że wniósł swój wkład w jej powstanie i że jest za nią odpowiedzialny. Realizując projekt „W Bończy Świat się Nie Kończy” podjęliśmy próbę zaangażowania jak największej liczby mieszkańców. Stąd w projekcie znalazł się nie tylko remont świetlicy i piknik, ale film i wystawa, oraz instalacja tablicy witającej przyjezdnych.
DL: W jaki sposób przekonałaś ludzi do współdziałania?
MD: Być może zabrzmi to trochę przewrotnie, ale wierzę w to, że każdy z nas jest trochę narcyzem, każdy lubi być chwalony i lubi mieć czym się pochwalić. Dlatego zawsze staram się, by rzeczy, które robimy, były na tyle wartościowe, by każdy chętnie się pod nimi podpisał i mógł się nimi pochwalić. Łatwiej też kogoś zaprosić do takich inicjatyw. Hasło „nie ma lipy” spokojnie możemy umieścić w naszym logo. Myślę, że zawsze najważniejszy jest przykład, trzeba pokazać innym, że robimy coś ‘’naprawdę’’ i ‘’na poważnie’’. No i oczywiście nie można się wstydzić poprosić o pomoc , bo często ktoś tylko czeka na to, by zaprosić go do działania, ale sam nie ma odwagi by wyjść z inicjatywą. Przyznam, że w sytuacji, gdy pewna grupa osób działa wspólnie już od dłuższego czasu, trzeba dbać o to, by nie stała się hermetycznie zamkniętą.
DL: Czy możesz opowiedzieć jakie znaczenie dla Ciebie jako liderki miała realizacja projektu Działaj Lokalnie?
MD: Realizacja projektu Działaj Lokalnie pokazała mi, jak ważną jest rola lidera. Tak bardzo potrzebna jest osoba, która nie tylko będzie w stanie zapalić ludzi do działania, zainspiruje ich, ale też będzie w stanie spinać wszystkie elementy projektu. Dostrzegłam, jak ważna jest systematyczność i że czasem trzeba wyzbyć się emocji, stanąć nieco z boku i spojrzeć na wszystko z pewnej perspektywy, by objąć całość zdarzeń i zapanować na realizowanym zadaniem. Nauczyłam się, liderowanie to przede wszystkim odpowiedzialność i nie mam tu na myśli odpowiedzialność za realizację projektu, bo to jest oczywiste. Lider to osoba, która jest odpowiedzialna za grupę, za jej sukces. To osoba, która głośno wymieni imiona wszystkich uczestników projektu, gdy przyjdzie sukces i pierwsza, która pokaże twarz, gdy coś pójdzie nie tak.
DL: Czy to co się zadziało dzięki Działaj Lokalnie pozwoliło Ci zdobyć jakieś nowe doświadczenie czy kompetencje? Czy dzięki temu zdobyłaś jakieś nowe kontakty? Czy widzisz jakieś korzyści?
MD: Działaj Lokalnie był naszym pierwszym projektem realizowanym ze wsparciem zewnętrznym, co wiązało się ze sprostaniem wymogom formalnym, musiałam zmierzyć się z pisaniem projektu, dbać o stronę finansową. Nauczyłam się planować działania i budżet. Przyznam, że dziś mogę śmiało powiedzieć, że nie taki diabeł straszny, ale na początku stale towarzyszyły mi wątpliwości, czy na pewno wszystko dobrze policzyłam, czy terminy są realne i co będzie jak nie uda się zrealizować, któregoś punktu projektu. Oczywiście nie wszystko od razu była w stanie zaplanować sama, muszę tu wspomnieć o pomocy jaką otrzymałam ze strony Stowarzyszenia W.A.R.K.A. Realizując projekt nie można być samotną wyspą na oceanie, nawiązuje się różne kontakty, relacje, ktoś Ci pomoże, ktoś coś podpowie i najważniejsze jest to , że te kontakty pozostają i później chętnie współpracujesz z ludźmi, których poznałaś i którzy zdobyli Twoją sympatię i zaufanie. W naszym przypadku wiele wsparcia otrzymaliśmy ze strony Partnera Działaj Lokalnie Gminnej Jednostki Kultury „Dworek na Długiej”
DL: Czy były jakieś inicjatywy dodatkowe, których byś może nie zrealizowała jeśli nie poznałabyś Działaj Lokalnie?
MD: Energia, która udało się wyzwolić, wiara w siebie to zdecydowanie największe profity, jakie płyną z realizacji projektu. Choć to zabrzmi być może trochę buńczucznie, to muszę przyznać, że właśnie ta siła, jaką poczuła nasza grupa sprawiły, że udało nam się zrealizować kilka projektów już bez udziału Działaj lokalnie. Nie mówię tego by zdyskredytować wpływ Stowarzyszenia, a jedynie by pokazać, że nie chcemy być aktywni jedynie wtedy, gdy dostaniemy wsparcie, nie chcemy działać uwieszeni na szyi Stowarzyszenia. Oczywiście Organizacja zapewnia wsparcie, daje możliwości i narzędzia, ale nie chcę, by w moim słowniku zagościł zwrot – jak pomożecie, to coś zrobimy, wolę- coś zrobimy, a jak pomożecie będzie łatwiej. Takie organizacje jak Ośrodki Działaj Lokalnie są świetnymi drogowskazami, holownikami dla małych grup i organizacji, ale nie można całego życia przejechać na cudzym silniku.
DL: Jako pierwsza w naszym powiecie zbierałaś pieniądze przez platformę crowdfundingową fundujesz.pl – możesz o tym powiedzieć kilka słów?
MD: My zbieraliśmy pieniądze na piec do naszej świetlicy. Zbiórka pieniędzy przez platformę crowdfundingową okazała się bardzo wygodną i formą dla takich organizacji jak nasza. Nie wymaga pisania projektów, przygotowywania planów finansowych. Potrzebny jest pomysł i ciekawa forma zaprezentowania swoich potrzeb. Trzeba przekonać internautów, że zasługujemy na to by wsparli nasze działania, nasz konkretny projekt, niewielką, czasem symboliczną kwotą. Co ciekawe mobilizującym dla występującego o wsparcie jest to, że jeśli w założonym czasie, nie uda się uzbierać całej zadeklarowanej kwoty, pieniądze wracają do darczyńców. Za udzielone wsparcie przewidziane są nagrody. U nas nagrody zaczynały się od maila z podziękowaniami, a kończyły na wieńcu dożynkowym, jednak największym powodzeniem cieszyła się kolacja z Panią Sołtys. Generalnie sama forma zbierania funduszy w ten sposób jest bardzo interesująca i przy właściwym zaangażowaniu i pomyśle na przedstawienie swojego projektu może okazać się skutecznym narzędziem.
DL: Co dla Ciebie było najważniejsze w projekcie Działaj Lokalnie?
MD: Dziś, z perspektywy czasu, widzę wyraźnie, że prawdziwą wartością jaką udało nam się stworzyć podczas realizacji projektu, jest społeczność, która ma szczerą potrzebę działania. I przyznam, że czasem sama boję, się czy uda nam się zapanować nad wyzwoloną energią.
DL: Co byś chciała jeszcze przekazać innym liderom działającym na rzecz swoich społeczności?
MD:
Do dzieła !
Do działa!
Do Działaj Lokalnie!